piątek, 18 lipca 2014

Och Makeup! Maskara Wibo Grwoing Lashes.


Muszę zacząć od tego, że nie przepadam za gumowymi szczoteczkami. Z tego tytułu do tej maskary podeszłam ze sporym dystansem. Ze względu na niską cenę (-40%) i chęć wypróbowania tuszy marki Wibo postanowiłam ją kupić i sprawdzić.

Producent pisze, że jest to GROWING LASHES stimulator mascara. Bardzo ciężko mi stwierdzić, czy rzeczywiście stymuluje wzrost rzęs, bo po pierwsze używam jej zbyt krótko, a po drugie, jak pisałam Wam w poprzednim poście o tuszu do rzęs Dolls Lash, używam Revitalash, który odpowiada za długość i gęstość moich rzęs.




Tusz jest przede wszystkim pogrubiający i tutaj sprawdza się aż za dobrze. Wydaje mi się, że szczoteczka aplikuje za dużo tuszu na raz, przez co zbyt ciężka warstwa pokrywa rzęsy. Dopiero po aplikacji na jedno oko, i bez moczenia użyciu szczoteczki do drugiego można uzyskać jako taki efekt. 
Maskary używam już od jakiegoś czasu więc powinna właśnie osiągnąć odpowiednią konsystencję. Może jeszcze się przeprosimy, jednak już czuję, że nie będzie to mój ulubiony produkt. 

Chociaż muszę jej zwrócić honor za jedną właściwość, której nie dała mi jeszcze żadna maskara, otóż dzięki tej szczoteczce bardzo łatwo dotrzeć do nasady rzęs oraz fantastycznie się sprawdza do tuszowania ich dolnej partii. 

Efekt mnie osobiście nie zadowala w 100%, jednak jest w miarę OK, zobaczcie same.
Tradycyjnie już wytuszowałam jedno oko a drugie nie, żebyście mogły zobaczyć różnicę.
Jedna warstwa tuszu.











Raczej do niej nie wrócę, ale mi po prostu nie leżą gumowe szczoteczki, jednak zostanie w mojej kosmetyczce i będę jej używać do tuszowania dolnych rzęs.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

spam, trolling i hejting jest nieakceptowalny, cała reszta komentarzy, w tym konstruktywna krytyka mile widziana.